top of page

"Dieselgate" wcale się nie skończyło


"Dieselgate", bo taką nazwą bardzo często określa się aferę spalinową Volkswagena, wcale nie dobiegło końca.

18 września 2015 roku ujawnione zostało fałszerstwo dokonywane w silnikach wysokoprężnych grupy Volkswagena i chociaż na początku zarząd grupy twierdził, że o sprawie nic nie wie, to z czasem ich oficjalne stanowisko zaczęło się zmieniać. Pierwszym krokiem była modyfikacja swojej wersji i przyznanie się do rzeczywistej winy (kiedy ta została udowodniona przez Agencję Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych (EPA), a następnie przez Ministerstwo Transportu i Infrastruktury Cyfrowej). Wyraźnie jednak było podkreślane, że problemem objęta jest wyłącznie pewna niewielka partia silników. Z czasem ta "niewielka partia" okazała się być pulą 11 milionów pojazdów z silnikami o oznaczeniu EA 189 (motory 1.2 TDI, 1.6 TDI i 2.0 TDI) pod maskami aut marek Volkswagen, SEAT, Audi i Skoda. Czas mijał, z każdym miesiącem dochodziły podejrzenia fałszerstwa innych silników (srogie baty dostały motory "Clean diesel" od Audi), ale Volkswagen pokornie przyjmował większość kar nakładanych przez państwa jak również organizacje pozarządowe, na niektórych rynkach nawet wypłacał odszkodowania, silniki miały być poddane modyfikacjom i wszystko miało wrócić do normy. Rynek się uspokoił, a zarząd w markach grupy Volkswagena zmieniał jak w kalejdoskopie - dzisiaj wręcz trudno by było wskazać osobę, od której można by wymagać odpowiedzialności za całe zamieszanie. Mało tego, w Maju tego roku Koncern Volkswagena zrezygnował z zakładanego wcześniej publikowania wyników ich wewnętrznego śledztwa w sprawie manipulacji przy testach emisji spalin. Powodem miała być obawa przed narażeniem się w ten sposób na „ryzyko prawne”.

Jednocześnie do informacji publicznej wyszedł oficjalny komunikat Volkswagena, który informował, że sprawa nieodpowiedniego oprogramowania w silnikach Diesla nie dotyczy pojazdów z jednostkami napędowymi typu EA 288 spełniających normy Euro 5 oraz Euro 6 (nowsze konstrukcje), które są dostępne na rynkach Unii Europejskiej.

Jednak niecałe trzy tygodnie temu na jaw wyszły manipulacje na modelach Audi - A7 i A8 - z motorami diesla V6 i V8, wyprodukowanych w latach 2009-2013.

Dzisiaj temat nie jest już tak spektakularny jak przeszło dwa lata temu, tuż po wybuchu afery. Tym samym media coraz rzadziej przyglądają się sprawie. Dowodem na zobojętnienie względem całego zamieszania może być fakt, że kilkanaście dni temu niemiecki magazyn "Stern" wydał publikację, w której zwracał uwagę na przypuszczenie nielegalnego oprogramowania w samochodach Porsche Cayenne z silnikami V6 TDI. Na żadnym polskim portalu nie znalazłem o tym nawet najmniejszej wzmianki.

Niedawno przypuszczenie zostało potwierdzona przez magazyn "Spiegel", który sam zlecił badanie na wybranych egzemplarzach Cayenne i okazało się... że nowoczesne diesle Porsche również są wyposażone w urządzenia mające wykrywać sytuację, w której samochód znajduje się na stanowisku laboratoryjnym i włączać (!) wszystkie układy oczyszczania spalin wyłącznie na czas testów. Tu już nie chodzi tylko o przechodzenie w tryb laboratoryjny i ograniczanie mocy auta dla przejścia badań technicznych (jak to miało miejsce w przypadku motorów EA189) - nieoficjalnie mówi się, że "lewe" mogą być nawet oprogramowania systemów ad-blue.

Warto o tym głośno mówić, gdyż w Grudniu zeszłego roku rzecznik prasowy Porsche ograniczał się do stwierdzenia, że samochody tej marki spełniały normy emisji spalin obowiązujące w momencie ich rejestracji. Jak się mają te słowa do opublikowanych niedawno pomiarów? Czyżby w zarządzie marki znowu szykowało się dyplomatyczne przetasowanie stanowisk?...

I chociaż oba wspomniane magazyny biją na alarm próbując znowu na oszustwie koncernu skontaktować wzrok motoryzacyjnego świata, to ten zdaje się być bardziej zainteresowany innymi sprawami. Wszak nawet sam Volkswagen czaruje publiczność i niemieckie magazyny motoryzacyjne premierą swojego nowego flagowca - Arteona. Wielkimi krokami zbliża się również premiera nowej odsłony luksusowego SUV'a marki - Touarega.

W zachwycie nad tymi premierami świat motoryzacyjny zdaje się już nie pamiętać o "drobnej wpadce" koncernu.

Oprócz dwóch wymienionych magazynów nie znalazłem w internecie ani jednego artykułu dotyczącego tych informacji na temat afery. Oba są oczywiście wyłącznie w języku niemieckim. Jeden dostępny tylko dla czytelników posiadających konto premium.

Jeżeli koncern ma obecnie tak dobrych inżynierów jak ludzi od Public Relations, to obu nowościom marki wróżę świetlaną przyszłość.

Artykuł magazynu Spiegel: http://www.spiegel.de/auto/aktuell/abgasskandal-neuer-porsche-cayenne-mit-hohen-abgaswerten-bei-tuev-test-a-1151396.html


 
To też może Ciebie zainteresować:

Znajdziesz mnie również na:

  • White YouTube Icon
  • White Facebook Icon
DSC00826
DSC09855-br
079
DSC00190
DSC00535-1
DSC00063
081-br
DSC00264-br
DSC_3179
O mnie

Motoryzacja jest moją pasją od najmłodszych lat. Krąży legenda, że gdzieś na świecie istnieje samochód, z którym nie miałem styczności. Jest ona jednak tak prawdziwa jak teoria, że istnieje samochód, który pod moją nogą będzie miał wysokie spalanie... 

 

Czytaj więcej

 

Otrzymuj powiadomienia o nowych materiałach!

Search by Tags

© 2017 by Eco-driver. Proudly created with Wix.com

bottom of page